wiersze z lat 2006 -2007
Syntonia
słońce w ukłonie przepiękne
obłoki wysoko barwi
żurawi klucze - zmiana warty
robią miejsce na skrzydlatą czerń
ławki w parku wciąż zapraszają
mniej chęci by na nich siąść
front wichrzy się po bezdrożach
lepiej z okna popatrzeć tam
ołowiany duch nie każdemu się zwierza
jaśniejące platany zmieniają tylko strój
astry niestrudzenie czarują fioletem
gawędki za rok znów będą tu
tylko jesienni suną po chodnikach
jakby przeczuwając niedaleki kres
złote kaprysy smucą i cieszą
silniej związują co złączono na górze
Wiktor Mazurkiewicz
19.11.2006
Nieustannie pulsujące
od kołyski prowadzi nas
do końca tak jasne
niewidzialne
wszechmocne
jest i takie
blaskiem energetyzuje
wszelkie stworzenie
wieczne choć wolno gasnące
jest też takie z wyboru
do wspólnej wędrówki
wybrałem
nasz wzrok promieniem jednym
tętnem połączone dłonie
często rozwichrzone - zżyciem silne
umrze z nami
Wiktor Mazurkiewicz
3 listopada 2006
Anomalia pogodowa
wietrze
jednej wiosny ożywczym tchnieniem
niespodzianie powiałeś z południa
zaszumiało huśtałeś
muzyką każdego dnia
twoje szeptanie rzucało
pod nogi złote monety
nuciłeś symfonię życia
na krótko zastygłeś by zmienić łagodność
w gwałtowny wicher słowa
gdzieś utknęły dźwięki muzyki zagłuszone
spustoszeniem do cna
co z tego że dałeś nadzieję
musiała umrzeć bez prawa do łaski
tułasz się po bezkresach
spokoju nie możesz zaznać
Wiktor Mazurkiewicz
7 listopada 2006
Ona nie słucha
ciemności
pod plecami tańczą
odblaski na suficie
zwiewna przezroczysta
płyniesz wysoko
wyżej
opadasz w bezruchu
śmiech
skąd u ciebie warkocze
samochód nadjechał
Ray Charles za ścianą
song for you słyszę
ty nie
słuchasz siebie
Wiktor Mazurkiewicz
21 listopada 2006
N i u n i u l k a
pagórek stopy łagodnością
opada w palce wypieszczone
nogi gotykiem do zwieńczenia
kwiat storczyka rozchylony
muza rozkoszna przesmykiem
w krainę usłaną finezją
stercząca podwójnie bez kosteczki
żadnej z układu osteo
dłonie w ramionach
szyja w kryzie lancome miracle
forever na skroniach włosy
nuta bazy charakteru
konstelacja wyszukana
milońska cywilizacja
przez wielolecia
wzdycham do własnej żony
taki już jestem zboczony*
*Jan Sztaudynger
Wiktor Mazurkiewicz
1 grudnia 2006
Cena tradycji
iglasta drobina zielonej potęgi
dorasta latami
ostoja fito myko
inne mikro
i ptak
znajdzie tu przystanek
zamaszyste cięcia przemiany
wegetacja w dekorację
nim zgaśnie
będzie wieścić narodziny
grudniowej radości
Wiktor Mazurkiewicz
6 grudnia 2006
Sekwencja dwuosobowa
poranki ciemne dni dreszczowe zgniłe
ciepło gaśnie w bezlitosny chłód
gdzieś rytmy skoczne jakby kalekie
miny sąsiadów maskarada
z telewizora słychać ujadanie
to dramaty ludzkie gra psi los
ciągłe ansy krzyki wypasione
bez szans na normalną mowę
całe szczęście że zakwitły dwa storczyki
że emailem zaskoczono nas mile
że są te chwile najważniejsze w życiu
kiedy mogę być i jestem razem z tobą
Wiktor Mazurkiewicz
14 grudnia 2006
Nim wystrychnie cię na dudka
"Serce ma swoje racje, których rozum nie zna"
- Blaise Pascal
pragnienia krążyły blisko nieba
wciąż nienasycone
teraz opadają bezwiednie
zstąpiłaś na ziemię
szarzyzną wieje też paskudną
choć wczoraj śmiech w słońcu się złocił
gołębia pokonał wróbel
pewniejszy od sakramentalnych zaklęć
och naiwny! myślisz ktoś z tobą
związany raz nie może się rozstać
kruszeją mury padają trony
odlatują uczucia na dach marzeń
z powrotem
Wiktor Mazurkiewicz
styczeń 2006
Kortowianka
nie lubiłaś wtedy oglądać się za siebie
by jak żona Lota nie zastygnąć
a jednak
wykład w auli Nowej Zootechniki
ty z przodu
siedemdziesiąt siedem razy ostatnie rzędy były tłem
nie zastygłaś - topniałaś
Dwójka od Trójki przegrodzona stadionem
jakby na jednym stały fundamencie
korytarz spojrzeń spoza firanek łączył pokoje
w Studencie seanse zaliczane bez indeksu
ostatnie miejsca na balkonie
tylko tytuły zapamiętane
gdy zachodził błękit dnia granatowiało
migocące milczenie
usypiało Jezioro Kortowskie
sędziwy park szykował się do przyjmowania wyznań
i kora drzew podsłuchiwała czułości
rozbrykane w środku nocy
nagle
zapłonęły księżyce antyromantyzmu
odlot poza jasny krąg je przyciemnił
cały rok żar
latem susze
a ciągle było wilgotno
19 stycznia 2007
Wiktor Mazurkiewicz


i jeszcze ci powiem
możesz góry przenosić
w nastawni losy na inne tory
uświęcać środki
doprawiać pieprzem i solą
usuwać możesz
unieważniać co chcesz
nieużyteczne wszystko
co przestaje bawić
tylko ze mną sobie nie poradzisz
nie wyskrobiesz
nie wymażesz
bo ja się wpisałem tuszem trawiącym
żrącym do dna
wpisałem się raz na zawsze
na amen
10 stycznia 2007
Wiktor Mazurkiewicz
Właściwości fizyko-chemiczne
wczesna rumieńcem
koloru żelaza kutego
nie hartowana szybko kruszeje
z maturą w plecaku sięga nieba
wpadnie
czas za sobą ciągnie
jak rwie się to niczym nić pajęcza
dojrzała dobrze rokuje
źle w odczynie obojętnym
szybka erozja
tylko stara nie błyszczy
nigdy nie rdzewieje
i zawsze ciepło
25 grudnia 2006
Wiktor Mazurkiewicz
Zaktualizowano 26 czerwca 2012
Aktualizacja 25 listopada 2015
Aktualizacja 16 kwietnia 2022