beztroskość na ulicach z kocimi łbami sosnowe lasy i kanie garściami zbierane Brda co moczarkę czesze w jedną stronę arie z Wiktoria i jej huzar grane ojcu siedzącemu obok
a może pierwsza fascynacja jasność w mroku bez wizji seanse kora drzew aż do firmamentu czerwona przepaska hipnotyczna nadewszystkość
do dziś
pamięć wierna choć porysowana chętnie mnie zawraca wstecz lubię grzebać w tym kufrze stare jak nowe nieco wyblakłe w dotyku zawsze miłe
jak księżniczka
nie ma paszportu inne dokumenty mają starą datę nie ma komórki i jedenastu par spodni nie jeździ drogami szybkiego ruchu
cicha wierna w skromnej spódnicy włosy przyprószone nigdy nie zafarbowane pewna siebie dostojna mieszka w komnatach z dwoma przedsionkami i zastawkami - na wszelki wypadek zdecydowana na wszystko - na dobre i na złe
aż wygasną czary
wszystko dojrzało jak granatowe chmury odcięta droga powrotu palce przebiegły przez bluszcz polny w zawstydzonej ciszy
obojętność zaborcza wilgotność nienasycona rozpaleni już smutni czekamy wtuleni aż wygasną czary
niech ktoś zawróci czas cienki włos zamieni w czuprynę przez zamknięte powieki znów chłopak tuli szczęście zaklęte w dziewczynie
majestat twierdzy
dniem i nocą w dzikości subtelnościach pod baldachimem na łące skalistej gdzie życie żądze rozum wygaszają wszystko ponad i poza
aż staje się co się dokonuje od zarania piękna żywa rzeźba pąkiem nabrzmiewa rozwija skarbem przesiąka na wskroś znaczy z każdym dniem więcej
w labiryncie obaw radość przenika do bólu uwolnienia aż rodzi się więź niewidzialnym nerwem wtopiona zasługuje na najwyższe podium często otwiera nam oczy gdy zamyka swoje
już patrzę inaczej
nie ma przeszłości na początku
piaskownica bez trosk pragnienia tylko duże latorośl szuka drogi wspina się coraz wyżej planów rysowanych w hipokampie
gdy słońce coraz niżej horyzont jakby bliższy ważne zaczynają być obrazy w neuronach pamięci ciągle otwarty album
u zmierzchu nie ma przyszłości
bez skrupułów
wybudzona z głębokiej zadumy przeciera zaspane powieki rozsiewa myśli wygłodzone kolorowieje
z wierzbowych witek zakręca bazie krysie anki tu przylot tam odlot
sercom dostraja rytmy radość dnia przelewa do nocy rozpina klamrę marzeniom w odurzającym każe trwać splocie
niestety dobiega nasz czas - szkoda że odchodzisz tak wcześnie i zabierasz to wszystko bezpowrotnie bez litości
co z tą kobiecością
zwiewność kuszący zapach obezwładniający appeal
mimo to trzeba z dystansem co tak bardzo na kobieco często kończy się ością
Kilka wybranych wierszy spośród 84
Aktualizacja 04 marca 2014 Aktualizacja 07 listopada 2015 Aktualizacja 25 stycznia 2018
NADEWSZYSTKOŚĆ mój debiutancki tom, jeden spośród 6 - ciu wydanych do 2017 roku. Na wszystkich okładkach jest ten sam powtarzający się motyw - zdjęcie mojej najdroższej żony śp. Bożenny z d. Truszkowskiej.